KIM JEST WEWNĘTRZNY MĘŻCZYZNA?
Nie chcę tłumaczyć zawiłych teorii psychologicznych, ponieważ nie czuję się w nich specjalistką, lecz zapraszam Was do przyjęcia założenia, że każda kobieta i każdy mężczyzna ma w sobie pierwiastek męski i kobiecy. Znajdziecie na ten temat mnóstwo literatury, do poczytania której gorąco Was zachęcam, jeżeli tylko macie ochotę. W tym tekście szczególną uwagę poświęcę mężczyźnie mieszkającym w kobiecie. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Możemy sobie wyobrazić, że każda kobieta ma w sobie reprezentację meżczyzny, który pełni dość kluczową rolę. Od tego, kogo w tej roli obstawia lub kto się pod tą rolę podszył, może zależeć bardzo wiele, a nawet wszystko.
Wewnętrzny mężczyzna to przewodnik. Nie należy tego mylić z kimś kto przewodzi czy dowodzi, lecz raczej można sobie wyobrazić kogoś, kto krocząc obok swojej kobiety w ciemnościach, niesie pochodnię. Być może przewodnik nie jest nawet dobrym słowem, a powinnam napisać, że jest to towarzysz lub sojusznik w podróży. Pomaga rozświetlić labirynty jej wewnętrznego świata i odkryć, co się tam znajduje. Wspólnie z nią nazywa znajdująca się w jej wnętrzu rzeczywistość, tak, aby mogła wynieść ją do zewnętrznego świata i korzystać z jej zasobów. Tak to wygląda w idealnym scenariuszu.
GDY TRAFI SIĘ „ZŁY KANDYDAT”
Wiele kobiet ma trudność z określeniem czego właściwie chcą, a nawet, co czują i o co im właściwie chodzi. Myślę, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, lecz jedną z nich jest kłopot z wewnętrznym mężczyzną. Zazwyczaj kłopot ten polega na tym, że w tej roli został obstawiony zły kandydat. Ktoś kto podszył się pod „prawdziwego” mężczyznę, ktoś kto ma coś do ugrania i próbuje przejąć kontrolę nad kobietą. Wyobraźcie sobie teraz, że w roli kogoś, kto ma oświetlić i pomóc rozwikłać dylematy, plasuje się ktoś, kto krytykuje i próbuje nakłonić kobietę do tego, żeby podporządkowywała się jego interesom. Mówi jej kim ma być, co ma być dla niej ważne, że jest jego własnością, ośmiesza, umniejsza i traktuje bez szacunku. Istny dramat.
Niestety zdarza się to dość powszechnie, oczywiście w różnym stopniu nasilenia. Część kobiet nawet tego procesu nie zauważa. Robią świetne kariery, wyrabiając się doskonale w świecie męskich wartości, czy też tego co wymaga od nich ich wewnętrzny mężczyzna. Nie oznacza to, że kobiety nie mogą się świetnie wyrabiać i robić karier. Wszystko zależy od tego, czy robią to, ponieważ realizuje to ich głębokie potrzeby i wartości, czy jest robione pod dyktando wymagającego i krytykującego „towarzysza”. Po czym to rozpoznać? Myślę, że jednym z czynników są wysokie koszty: zdrowotne, emocjonalne, relacyjne, duchowe, które się ponosi. A drugim głód, który się czuje, którego nie da się zaspokoić prestiżem, zakupami, pustymi rozmowami i pięknymi obrazami.
Niedawno opublikowałam na blogu staroangielską przypowieścią pod tytułem „Czego pragną kobiety?”. [Link tutaj] Ku mojemu zdziwieniu, post ten został przeczytany przez wielu mężczyzn. Część z nich poszukiwała szybkiej rady na zdobycie kobiet lub też triku na rozwiązanie wszelkich problemów relacyjnych. Niektórzy pokusili się o nacechowane sarkazmem komentarze na stronie fejsbukowej. Część tych komentarzy usunęłam, ponieważ ośmieszały przypowieść, która w moim odczuciu mogła nakłonić kobiety i mężczyzn do ciekawej refleksji. Nie dawały początku merytorycznej dyskusji, lecz służyły jedynie wyładowaniu męskich frustracji. A piszę o tym, ponieważ ten sam mechanizm zadziewa się, gdy w mentalnym czy też duchowym świecie kobiety zatrudniony zostanie niewłaściwy kandydat na wewnętrznego mężczyznę. Bywa wtedy tak, że umniejsza jej przeżyciom, nie dopytuje się o ich sens i marginalizuje to, co dla niej jest istotne i ważne. Choć oczywiście męska frustracja może mieć również ciekawe podłoże, do czego wrócę pod koniec tego wpisu.
POWRÓT SOJUSZNIKA
Ważnym zadaniem kobiety jest zatem zaobserwować, czy pytania, które sama sobie zadaje służą krytyce i umniejszaniu, czy jednak wypowiada je z zainteresowaniem i ciekawością. Czy są jak światło, które ma oświetlić drogę, czy są jak bat, który ma ją zapędzić we właściwe miejsce. Czy są o powinnościach i tym co należy, czy o tym co jest dla niej właściwe, co sprawia, że staje się żywa i rozkwita. Czy ten głos ją kontroluje i umniejsza, czy ją chroni i towarzyszy jej w odkrywaniu i wyrażaniu wartości. To, co brzmi prosto, może sprowadzać się do wieloletniej pracy nad sobą, ponieważ czasami nie da się cofnąć wieloletniej historii umniejszania kobiet za jednym zmachem. Rozpoznanawnie tych mechanizmów może być usłane wieloma porażkami i upadkami. Wyplątanie się z sideł tego, co nazywamy głosem patriarchatu może wymagać wytrwałości i zaangażowania.
Po ciemnej stronie księżyca (pisałam o tym w poście tłumaczącym kobieca naturę na podstawie metafory księżyca) znajduje się kobiecy instynkt i intuicja. Ta zwierzęca część naszej natury potrafi wyczuć, wytropić i oddzielić to, co zagrażające od tego co bezpieczne i pomocne. Korzystanie z własnego instynktu może pomóc kobiecie szybko wychywycić różnicę pomiędzy kimś, kto próbuje nią zawładnąć i ją wykorzystać do własnych celów, a wspierającym wewnętrznym przewodnikiem, który dąży do tego, aby pomóc kobiecie w uzewnętrznieniu jej twórczej natury. Zauważenie momentu, w którym wkrada się oprawca i zwrócenie się wtedy ku sojusznikowi może dziać się właśnie za pomocą naszej intuicyjnej natury, gdzie nie trzeba tłumaczyć dlaczego komuś nie ufamy, ponieważ samo tłumaczenie byłoby już wejściem w grę z naszym oprawcą. A tego należy zdecydowanie unikać.
WEWNĘTRZNY MĘŻCZYZNA MEŻCZYZNY
Skoro kobieta ma wewnętrznego mężczyznę, to mężczyzna ma wewnętrzną kobietę. I skoro kobieta potrzebuje nawiązać relację ze wspierającym ją przewodnikiem, aby prawidłowo odczytać swoje najgłębsze potrzeby i pragnienia, to mężczyzna również potrzebuje kontaktu ze swoją wewnętrzną kobietą, aby być w kontakcie ze swoimi potrzebami i pragnieniami. Przez wiele, wiele lat mężczyźni byli wtłaczani w rolę wojownika, co oznacza, że ich wojownicza natura była wykorzystywana przez władzę. Musieli walczyć na wojnach (nikt nie pytał ich o zdanie), zapewniać byt swoim rodzinom, a obecnie wykazywać się na rynku pracy zdobywając coraz to wyższe pozycje i zarobki. Zostawili swoje wewnętrzne kobiety, swoje głębokie potrzeby i pragnienia na rzecz władzy lub też władczego głosu, który nakazywał im żyć, tak jak uważał za stosowne. Mężczyznom również przydałby się lepszy kontakt z własnym męskim pierwiastkiem, który pomaga im samym lepiej poznać siebie, a nie jedynie realizować wyznaczone przez „patriarchalny głos” cele i zadania. Być może dlatego mówimy o kryzysie męskości. Patriarchat to nie rządy „męskości”, lecz rządy pochłoniętego chęcią posiadania coraz większej władzy mechanizmu, nie zważającego na wartości i koszty, które ponosi. To jest przeciwnik, któremu zarówno kobiety, jak i mężczyźni, potrzebują się wspólnie przeciwstawić. Żeby się jemu przeciwstawić potrzebny jest męski sojusznik u obu płci.
Przeciwstawić patriarchatowi, w rozumieniu rozpoznać go i wybrać inną drogę. Rozpoznanie tej innej drogi jest wysiłkiem. Jest dbaniem o to, aby zadawać sobie mądre i dobre pytania. Jest słuchaniem odpowiedzi. Ostatecznie jest też braniem odpowiedzialności i budowaniem rzeczywistości, która opiera się na wartościach wysłuchanych i wyniesionych z naszego wewnętrznego świata.
Słowo odwaga po angielsku oznacza courage, a słowo „cœur” po francusku oznacza serce. Podążanie za wewnętrznym głosem serca, wsłuchanie się w głos wewnętrznej kobiety, wymaga nie lada odwagi. Dużo więcej niż realizowanie przyjętych przez mechanizmy władzy scenariuszy.
Co wybierzesz? Co wybierzemy?
0 komentarzy