To nie tak miało być!

23.07.2023 | Felietony terapeutyczne

CHODZĄC W KÓŁKO

Przeszłam wiele razy koło. Pracowałam nad sobą. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby pozbyć się tego, co powodowało w moim życiu ból lub frustrację. Z czasem nauczyłam się nawet, że nie chodzi o pozbycie się dręczących mnie symptomów, lecz o zrozumienie mądrości lub lekcji, których chcą mnie nauczyć. Innymi słowy, jeżeli trafiam na trudną osobę, to odnalezienie sposobu na poradzenie sobie z nią jest jednocześnie ścieżką, która może pomóc mi odkryć swój unikatowy potencjał, ten którego dotychczas nie byłam świadoma. Myślałam, że jeżeli włożę wystarczającą ilość wysiłku w ciągłą prace i naukę … nastąpi fundamentalna zmiana.

To co brzmi tak banalnie, w rzeczywistości jest trudną ścieżką, która wikła w wewnętrzne konflikty, prowadzi przez momenty zagubienia, ale też chwilowe odkrycia i ulgę. Gdy już wydaje Ci się, że dotarłeś do celu, nagle okazuje się, że droga zatacza koło i że cała przygoda zaczyna się od nowa. Nie jest już taka sama, bo ty już nie jesteś tą samą osobą, lecz jej elementy mogą Ci się wydawać zaskakująco znajome.

GDZIE TEN KONIEC?

Po trudnej do określenia liczbie kółek poczułam głęboką frustrację i zawód. Jak to? To, to wszystko nie ma końca? Nie dotrę do momentu w moim życiu, gdzie niczym mistrz zen będę w stanie z łagodnym uśmiechem na twarzy reagować na wszystkie wybryki moich dzieci? Nie będzie mnie poruszała niesprawiedliwość wobec kobiet na świecie, a może nawet znajdę cudowny sposób na jej uleczenie? Mój zajadły krytyk wewnętrzny pójdzie w niepamięć, a ja będę płynęła z radosnym uśmiechem na fali zwanej życiem? Czyż nie tak miało być?

Niby słyszałam tu i ówdzie, że to droga jest celem i że nawet alchemicy usiłujący utworzyć z metali złoto odkryli, że sam proces transformacji jest złotem. Ale serio? Nie ma cudownego uleczenia? Końca tych ciągłych utrapień?

Mimo wszystko tliła się we mnie nadzieja na zmianę. Cudowną i ostateczną po której już nie musiałabym zmagać się nigdy więcej z moimi demonami i wszystko byłoby dużo łatwiejsze. Wtedy też natknęłam się na historie, które opowiadają o bohaterkach, które szukając rozwiązania dla swoich największych utrapień ruszają w podróż, aby zdobyć magiczny przedmiot. Gdy już go otrzymają wracają z nim do świata i okazuje się, że to nie sam przedmiot zmienia rzeczywistość, lecz one potrzebują wdrożyć wszystko czego się nauczyły po drodze w życie. Potrzebują się pokłonić przed cudownym nauczycielem jakim jest życie samo w sobie i zacząć praktykę w postaci wdrażania swoich lekcji w życie. Wdrażanie? Brzmi jak kolejny wysiłek i praca. Czyli nie ma końca?

A może chodzi o głębszy duchowy proces. O potraktowanie siebie na tej drodze poważnie i niepoważnie jednocześnie. Poważnie w rozumieniu uczenia się tego, czego życie nas uczy, a niepoważnie w sensie zaprzestania marzeń wielkościowych i poddanie się naturalnym przepływom.

ODWIECZNY CYKL

Spełnienie marzenia o nieśmiertelności jest w zasięgu naszych rąk. Brzmi cudacznie. Niczym obietnica pseudoguru usiłującego zwabić klientów pragnących wiecznej młodości. Nieśmiertelność jest metaforycznym pomostem pomiędzy światem pełnym okrążeń i frustracją, a światem, w którym każde koło przynależy do odwiecznego rytmu przyrody. Nie jest cudownym eliksirem, który sprawi, że nie będziemy podlegali efektom starzenia się i nie doścignie nas żadna przykrość. Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami, a być może wcale nie tak dawno temu, w rzeczywistości, o której zapomnieliśmy, ponieważ nie została spisana, inicjacja kobiet wprowadzała je w rytm cyklów życia i śmierci. W rytm przeplatających się doświadczeń, w których coś w nas się kończy i bezpowrotnie umiera, a jednocześnie coś nowego kiełkuje i rozpoczyna nowe życie. Proces inicjacji nie polegał na racjonalnym przyswojeniu tego faktu, lecz na przeżyciu śmierci i nowych narodzin, tak, żeby doświadczenie połączyło się z racjonalnym rozumieniem, że jest coś, co trwa wiecznie, zmieniają jedynie swoją formę. Że nawet jak umieramy to żyjemy i na odwrót. Podlegając tym rytmom i ufając temu, że mają swój głęboki sens, zyskujemy nieśmiertelność.

W tym wszystkim jest czas na bunt, konflikt, złość, smutek, śmierć, stratę, żałobę, kiełkowanie, radość, życie, tworzenie, rozkwit, przekwit, owocowanie, umieranie, ożywianie i transcendencję.

Nie ma zatem wiecznego spokoju, poza momentami, w których dochodzi do nas zrozumienie, że to wszystko jest częścią wielkiej całości, wielu wzorców, które powtarzają się, odkąd świat istnieje. Czy to w postaci tego, co możemy zaobserwować w przyrodzie, czy w postaci opisanych w mitach i baśniach historii, czy też naukowych odkryć ukazujących równania i teorie opisujące te same prawidłowości. To te chwile, gdy przez moment czujesz co jest istotą życia i że jest nią samo życie w swoich najróżniejszych przejawach.

LECZ, NIE TAK MIAŁO BYĆ

Miało być tak, że w końcu dojdę do chatki starej kobiety w środku lasu i już na zawsze zamieszkam na jej kolanach i wszystko będzie już dobrze. Żadnych trosk, błogi spokój. Gdy dotarłam tam, bardzo zmęczona ciągłym poszukiwaniem odpowiedzi i pracą nad sobą, to ona spojrzała na mnie swoim szelmowskim, aczkolwiek łagodnym wzrokiem i mówi:  -Siadaj przy ogniu, napij się herbaty, porozmawiajmy czego się nauczyłaś i ruszaj z powrotem. Pamiętaj, żeby wędrując po kółkach, czasem wejść do środka. Tam mnie znajdziesz.-

No więc ruszam i biorę swoje lekcje, czekając na kolejne. Mimo iż mój umysł racjonalny dopiero z czasem zrozumie, po co musiałam przejść pewne ścieżki, zrobić pewne koła, moje serce już wie, że tamtędy płynie rzeka zwana życiem.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

POWIĄZANE WPISY

Dlaczego kobiety tak zasuwają?

Dlaczego kobiety tak zasuwają?

Mam czwórkę dzieci, pracuję jako psychoterapeutka, jestem w ciągłym procesie szkolenia się, dbam o nasz dom, piszę tego oto bloga i mogłabym wymienić jeszcze co najmniej kilkanaście rzeczy, w które jestem aktywnie zaangażowana. Czy zasuwam? Czasem mam takie wrażenie....

czytaj dalej
Prawdziwa czy sztuczna „ja”?

Prawdziwa czy sztuczna „ja”?

- Czasem sztuczne tworzywo łudząco przypomina naturalny materiał – wspomniała ostatnio znajoma architekta. – Co gorsza, niektórzy ludzie zamawiają sztuczne tworzywa, ponieważ chcą mieć modny dom lub wnętrze, a nie chce im się wysilić, aby dowiedzieć się jak zadbać o...

czytaj dalej

Pin It on Pinterest