Jak pokochać siebie?

18.01.2021 | Felietony terapeutyczne

Odpowiedź, którą znajdziesz w tym tekście, nie jest oczywista i nie jest racjonalna. Nie dostaniesz instrukcji, lecz dostaniesz metaforę i opowieść. Przeniesie Cię do dawnych czasów, gdy świat był inny i kochanie siebie oznaczało zupełnie coś innego niż wyobrażenie, które na ten temat mamy teraz. To inspiracja, flirt i obraz, który mnie poruszył i postanowiłam się nim podzielić. Być może w Tobie coś drgnie, a nawet jeżeli nie, to warto przypomnieć sobie to, o czym nie uczą nas w szkołach. 

DAWNO, DAWNO TEMU 

Zacznę od powrotu do bardzo dawnych czasów, tak dawnych, że trudno nam z całą pewnością stwierdzić, co wtedy się działo, ponieważ nie mamy na ten temat źródeł pisanych. Zresztą nawet źródła pisane przekazują jedynie pewien subiektywny sposób widzenia rzeczywistości i nie oddają pełnego obrazu życia w danym czasie. Wróćmy do czasów, gdy pierwsi ludzie, których ślady znajdujemy w różnych częściach świata, zasiadali razem przy ognisku, chroniąc się przed zewnętrznym światem w głębinach jaskini. Były to czasu paleolitu, czyli wiele tysięcy lat przed naszą erą. Dużo dawniej niż jesteśmy w stanie zrozumieć naszym racjonalnym umysłem. Możemy się jedynie domyślać i snuć fantazje na temat tego jak żyli tamtejsi ludzie, co stanowiło treść ich codzienności i co było dla nich ważne. W fascynującym dokumentcie filmowym „Jaskina zapomnianych snów” Roman Herzog zaprasza nas do wspólnej podróży w głąb jednej z takich jaskiń. Bardzo polecam tą podróż.

To co możemy powiedzieć z całą pewnością, to to, że życie tych ludzi całkowicie zależało od cyklów przyrody. Samo powiedzenie, że zależało, nie do końca oddaje ducha tamtych czasów. Oni czuli, że są z naturą jednością. To ona ich karmiła i mogli istnieć tylko dzięki zwierzętom, roślinom, wodzie i schronieniu, które im dawała. Jej cykl i zmienność stanowiła o ich przetrwaniu i żyli w dostrojeniu do jej przypływów i odpływów, próbując różnymi rytuałami budować relację z odwieczną siłą, którą dla nich była.

NATURA JEST KOBIETĄ

Oczywistym skojarzeniem pierwszych ludzi było połączenie obrazu kobiety z siłami przyrody. Podobnie jak ona, kobieta rodziła i podlegała cyklowi menstruacyjnemu. Z jej ciała, podobnie jak nowe pędy z ziemi, wyłaniało się nowe ludzkie życie. Zauważyli, że wody naszej planety pomagają istnieć wszelkiemu życiu, a wody w ciele kobiety pomagają rosnąć nowemu życiu w jej wnętrzu. Stąd też jaskinia, w której żyli, naturalnie kojarzyła im się z kobiecym łonem, w którym rozwija się i przędzie ich życie.

Przed wejściem do niektórych jaskiń, zamieszkałych niegdyś przez ludzi, archeolodzy odnaleźli kamienne figurki kobiet. Z dużymi piersiami, podkreślającymi jej matczyny aspekt. We wnętrzu jaskiń odnaleziono niezwykłe malowidła, przedstawiające zwierzęta żyjące w tamtych czasach, sceny z polowań lub szamańskie rytuały. Obrazy wewnątrz jaskiń przeważnie przedstawiały zdarzenia związane z codziennymi zmaganiami człowieka. Na malowidłach brakowało obrazów kobiet, odnaleziono je jedynie w formie rzeźb, własnie przed wejściem do jaskini. Anne Baring, 90-letnia analityczka jungowska poszukiwała odpowiedzi na pytanie dlaczego tak jest, że kobiece figurki stoją u wejścia jaskini, a nie tworzono obrazów kobiet na skalnych ścianach? Stwierdziła, że potrzebujemy zrozumieć i wyobrazić sobie, że dla pierwotnych ludzi, jaskinia była wnętrzem kobiety, Bogini Matki. Zatem jeżeli puścimy dalej wodze fantazji to możemy dostrzec, że wszystkie sceny z malunków dzieją się we wnętrzu wielkiej Bogini, nie ma zatem potrzeby malować kobiety na ścianie, ponieważ mieści ona wszelkie inne obrazy w sobie.

Codzienne zmagania o przetrwanie były tylko jedną perspektywą. Tą, którą malował człowiek na ścianie. Która koncentrowała go na codziennych czynnościach i wyzwaniach. Poczucie, że te wyzwania dzieją się we wnętrzu wielkiego cyklu Natury, było drugą perspektywą, która nie pozwałała człowiekowi patrzeć na swoje życie tylko przez pryzmat własnych starań, lecz przypominała mu o tym, że jest zależny i przynależy do odwiecznego cyklu przemiany przyrody. 

ZAPOMNIANA BOGINI

Takie właśnie były wierzenia pierwszych ludzi. Przetrwały przez wiele tysięcy lat i nie była to wiara w obrazek Wielkiej Matki, lecz specyficzny sposób rozumienia i przeżywania rzeczywistości.  Jaki to sposób? Uznanie ludzkich losów, jako części większego cyklu Natury. Uczucie połączenia i rozumienie tej Natury, dbanie o relację z nią, a nawet komunikowanie się z nią za pomocą rytuałów. Nie wiem, czy jesteśmy w stanie, w naszym świecie, nastawionym na racjonalną analizę i pełnym zakłóceń, w pełni zrozumieć i poczuć tamtą rzeczywistość. 

Doświadczanie siebie jako części przyrody, było dla ludzi pierwotnych naturalne. Zapraszało do prawdziwego cyklu wymiany. Biorąc od przyrody, dbali o to, aby dawać. Pielęgnowali zdrową relację i równowagę.

Ten sposób widzenia rzeczywistości bardzo się zmienił i zmienia. Z czasem obrazy Bogini, zastąpione zostały obrazem Boga i codzienne zmagania i walka o zasoby, stały się najważniejszą rzeczą, która zaprząta umysły ludzi. Relacja z przyrodą legła w gruzach. W swojej książce „Pieśń ziemi. Rdzenna mądrość, wiedza naukowa” biolożka i rdzenna Indianka Robin Wall Kimmerer pisze, że gdy pyta studentów botaniki o ich relację do przyrody, słyszy, że ta relacja nie istnieje. Proponuje, aby pomyśleć o Ziemi, jako o naszej matce i następnie wyobrazić sobie, że kiedy witała pierwszych ludzi była młoda i kwitnąca, miała dużo siły i wigoru, teraz jest już bardzo stara i bardzo zmęczona. A my jako ludzie wciąż wymagamy, żeby dawała nam tak wiele. Czy nie powinniśmy zadbać teraz o nią, tak jak powinno się zadbać o starszą osobę? 

JAK POKOCHAĆ SIBIE?

Po co ta cała historia o Bogini, ludziach pierwotnych, relacji z Naturą?

Carl Gustaw Jung odkrył, że w głębinach psychiki każdego człowieka istnieje podświadomość zbiorowa. Łączy doświadczenia wszystkich ludzi. Jej korzenie zanurzone są we wspólnych doświadczeniach całej ludzkości. Mam takie przekonanie i głęboką nadzieję, że te korzenie sięgają do czasów, gdy żyliśmy i potrafiliśmy żyć w zgodzie z naturą. Jakkolwiek by nie rozmieć tego przekazu. Wierzę również, że niepokoje, napięcia, depresje, lęki, uzależnienia i inne problemy natury psychicznej mają swoje podłoże w braku tego kontaktu. Stąd też kontakt z przyrodą działa na wielu ludzi tak kojąco. Nie chodzi jednak jedynie o wyjazd w góry, czy pobyt nad morzem.

Chodzi o kontakt z naszą Naturą, o relację z nią, o odkrycie jaka jest. 

W każdej kobiecie jest takie miejsce, które wie. Pojawiają się drobne nastroje, lekkie zawahania, ścisk w klatce piersiowej, uczucie ciężkości lub lekkości. To drobne wiatry i podmuchy, które zwiastują zmianę pogody. W codziennym pędzie, koncentracji na zadaniach i powinnościach, gonitwie za zającem, nauczyłyśmy się je ignorować.

Skupiłyśmy się na obrazach ze ścian jaskini, zapominając, że to w niej mieszkamy i ona jest naszym domem.  

Ludzie pytają: -Jak pokochać siebie?- Odpowiedź brzmi: -Odkryj swoją naturę.-

Zacznij żyć w zgodzie z jej różnorodnością i cyklem przemiany. Ciesz się nią. Buduj z nią relację, dbaj o nią, wkładaj w nią wysiłek. To nie produkt, który moższ kupić, ani kurs, który możesz zrobić. Być może wymaga to powrotu do jaskini i ponownego spotkania się z duchem, który w niej żył bardzo dawno temu. Tam, gdzie nawet ludzka wyobraźnia nie sięga.   

0 komentarzy

Wyślij komentarz

POWIĄZANE WPISY

Gdy nieznane zapuka do drzwi

Gdy nieznane zapuka do drzwi

Oczyma fantazji buduję sobie obraz tegorocznych Świąt. Widzę obrus, znane mi potrawy, czuję zapachy i marzy mi się radosna atmosfera przy stole. Jednocześnie zaczynam czuć presję, żeby o wszystko zadbać, żeby było naprawdę perfekcyjnie i dokładnie tak, jak na...

czytaj dalej

Pin It on Pinterest