ONA KONTRA CAŁY ŚWIAT
Gdy myślę o wszystkich kobietach, które mają poczucie, że cały świat obraca się przeciwko nim, to widzę nie tylko ich trud i zmagania, lecz również jawią mi się jako wojowniczki, które dotarły do kulminacyjnego punktu zwrotnego. Do spotkania ze smokiem. Do tej chwili, w której będąc opuszczoną przez cały świat, mogą sięgnąć głębiej i odszukać w sobie skarb, który pomoże zwalczyć potwora. Co jest tym skarbem? I przed wszystkim jak go odszukać? Czy potwora trzeba zwalczać? Dobre pytania. Spróbujmy się nad tym pochylić.
Kobiety często cierpią, ponieważ czują się niezrozumiane i brakuje im wsparcia. Chęć bycia wysłuchaną, zobaczoną i zrozumianą zdaje się być bardzo ważna, szczególnie dla kobiet. Dużo energii i wysiłku wkładają w to, aby wytłumaczyć swoje racje i przekonać druga stronę do tego, czego pragną. Z drugiej jednak strony, paradoks bardzo często polega na tym, że to, w czym chcą być zobaczone i zrozumiane, bywa przez nie same odrzucane albo nie jest dostatecznie dobrze znane. Bardzo często smok, z którym walczą, siedzi również w ich wnętrzu i nie pozwala im w pełni stanąć za swoją prawdą.
Pamiętam fascynujący moment z sagi Ziemiomorze Ursuli le Guin, w którym Tehanu, jedna z głównych bohaterek powieści, zebrała się na odwagę, aby na zboczu gór spotkać się ze smokami. Ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że zna smoczy język i przywitała mądre, ale i groźne istoty słowami: -Witajcie bracia- To był przełomowy moment w opowieści, który zmienił nie tylko jej los.
TŁUMACZENIE NIE POMOŻE
Wyobraźmy sobie na przykład kobietę, która decyduje się odejść od męża i cały świat (przynajmniej w jej odczuciu) jest przeciwko temu. Rodzice namawiają do kolejnej próby ratowania małżeństwa, dzieci płaczą, psychologowie biją na alarm, a procedury rozwodowe nie ułatwiają sprawy. Ten cały zewnętrzny świat, który nie pomaga, a wręcz przeciwnie, zdaje się przeszkadzać można nazwać „smokiem”. Nie musi być to sprawa rozwodowa. Czasem może to być zmęczona kobieta, która ugina się pod ilością obowiązków (w domu lub w pracy) i chciałaby się od nich uwolnić, lecz nie jest przez nikogo widziana i słyszana.
Co robią kobiety w tego typu sytuacji? Zaczynają walczyć. Tłumaczyć, przekonywać, organizować, rozwiązywać i jeszcze raz przekonywać. Czasem poddają się sile otoczenia, lecz w ich wnętrzu sączy się żal i narasta frustracja, która wylewa się bokami, zazwyczaj w postaci biernej agresji. Trzeba sobie przypomnieć, że smok nie słucha argumentów. Czy widziałyście w jakiejkolwiek bajce, opowieści itp. smoka, który grzecznie czekałby na to, aż ktoś przekona go do swojej racji. Raczej się to nie zdarza. A czy widziałyście kiedykolwiek bohatera lub bohaterkę, któremu udało się zwalczyć smoka poprzez wytłumaczenie mu, co jest właściwe i podanie w tym celu miliona argumentów? Przypuszczam również, że nie. Warto zatem zamilknąć. Choćby na chwilkę. Przestać się tłumaczyć. I zacząć słuchać. Siebie.
SIĘGNIJ GŁĘBIEJ
No więc, widzimy już, że mamy do czynienia z momentem zwrotnym. Nie warto tłumaczyć, przekonywać, kłócić się, płakać, wyrywać włosów z głowy – to nie działa. Choć ten etap też jest potrzebny i być może nie da się go pominąć, to trzeba sięgnąć głębiej, aby rozwiązać tego typu sytuacje. To szansa na odszukanie swojej mocy osobistej i odnalezienie tego, co też zaprowadziło nas przed oblicze smoka. W tym miejscu utykamy. Nasze oczy pozostają skierowane na innych, u których szukamy aprobaty i poparcia i zapominamy, że skarb leży w naszym wnętrzu. W odpowiedzi na pytanie: Za czym tęsknisz? Czego chcesz? Co Cię tutaj przywiodło?
To nie może być odpowiedź racjonalna. Płynąca tylko z logicznej analizy, bo wtedy smok zdmuchnie nas pierwszym chuchnięciem. Odpowiedź potrzebuje płynąć z trzewi, z głębokiego poczucia tego, co jest właściwe, w co wierzymy całą sobą, a nawet z przekonania, że w tym miejscu prowadzi nas coś większego, większego niż zwykłe codzienne cele i powinności.
W pięknej sadze Klan niedźwiedzia jaskiniowego, Ayla zostaje wyklęta przez swój klan, ponieważ polowała, co było zadaniem przypisanym jedynie mężczyznom. Złamała tabu i karą była śmierć na żywo, co oznaczało, że cały klan zachowywał się tak jakby jej nie istniała, jakby umarła. To był moment przełomowy, ponieważ mógł doprowadzić do jej szaleństwa i realnej śmierci, lecz ona poddając się osamotnieniu, odkrywa kim jest.
Pierwsze wyzwanie polega zatem na tym, aby się zatrzymać i zaprzestać przerzucanie się argumentami, aby następnie skierować oczy do swojego wnętrza. Przymknąć je, wziąć głęboki oddech, pomedytować i dać sobie czas na odnalezienie odpowiedzi. Poczekać.
Drugie wyzwania polega na tym, aby porzucić chęć przekonania smoka. Ze smokiem można się spotkać. Ale nie można go przekonać. To jest tak jak z małymi dziećmi. Czasem widzę, jak dorosła osoba usiłuje półtoraroczne dziecko przekonać siłą argumentów do tego, żeby wstało z ziemi. To nie zadziała. Ani z małym dzieckiem, ani ze smokiem. Trzeba uznać jego siłę i rację. Znaleźć sposób na niego. Stanąć w jego obliczu, ale nie łudzić się, że nas zrozumie i chwyci grzecznie za rękę niczym małe potulne zwierzątko. Nie jest ani mały, ani potulny.
STAŃ SIĘ ZMIANĄ KTÓREJ POTREBUJESZ
W praktyce może to wyglądać tak, że kobieta, która się rozwodzi i nie czuje wsparcia swojego otoczenia, swoim działaniem zmienia swoje otoczenie. Wnosi do niego nową jakość i nową świadomość. Coś czego dotychczas tam nie było. Jest liderką, ma siłę, której jej rodzice i bliscy nie mają. Gdy powie do smoka: -Wierzę w miłość i chcę jej szukać- może się okazać, że gadzina zerknie na nią z ciekawością. Lecz, gdy stanie naprzeciwko niego pełna miłości, może zadziać się magia. Podobnie kobieta, która nie godzi się na nieludzkie obciążenia w korporacji, również ma coś nowego do wniesienia. Cos co konfrontuje cały dotychczasowy sposób działania systemu.
Zatem trzecim, często najtrudniejszym etapem jest przemiana, którą potrzebuje przejść sama kobieta. Z ofiary do twórcy. Gdy już przestanie kłócić się ze smokiem, odszuka w sobie, o co jej właściwie chodzi, to potrzebuje stanąć w obliczu smoka, nie tylko stając za tym co jest dla niej ważne, lecz również będąc tym, tworząc to. A to już jest zupełnie inna bajka. Bo jeżeli chcesz miłości, to potrzebujesz zacząć nią być. Nie po to, żeby kogoś zmienić, lecz po to, żeby być bardziej sobą, tą za którą tęsknisz.
To wszystko brzmi bajkowo, lecz w praktyce bywa zawiłe i co gorsza, czasem można się zagubić po drodze. Tak też bywa i to jest część całego procesu. Warto rozglądać się za mądrymi ludźmi dookoła nas, którzy mogą nam na tej drodze pomóc, nie dadzą się wciągnąć w opowieść o tym jaką jesteśmy ofiarą, ponieważ nauczyli się już gadać ze smokami.
Ostatnio poruszył mnie fragment mitu o Orfeuszu i Eurydyce. Byli małżeństwem, które bardzo się kochało, lecz niestety Eurydyka zmarła po ukąszeniu żmii. Zrozpaczony Orfeusz udał się do podziemi, aby przekonać Hadesa i Persefonę, do ponownego ożywienia jego żony. Śpiewał tak pięknie, że poruszył serca władców podziemi i pozwolili mu odzyskać Eurydykę pod jednym warunkiem. Gdy będą wychodzili z podziemi, Hermes będzie prowadził Eurydykę za plecami Orfeusza i nie wolno mu się ani razu odwrócić do tyłu i spojrzeć na żonę. Niestety Orfeusz ulega pokusie i odwraca się, aby spojrzeć na żonę tuż przed bramą wyjścia z Hadesu, w ten sposób na zawsze tracąc żonę.
Pamiętajmy o tym, że czasem, mimo iż jest ciemno, potrzebujemy iść do przodu, prowadząc za sobą to, co dla nas jest najdroższe. Nie można się zatrzymać, nie można odwracać w tył, bo łatwo to utracić na zawsze. Trzeba z naszych głębin, wynosić to co najistotniejsze na światło dzienne. Często, w chwilach, gdy cały świat zdaje się być przeciwko nam, a dookoła panuje ciemność, jesteśmy bardzo blisko tego, co jest miłością naszego życia.
0 komentarzy